Sługa Boży alkoholik - abstynent
„Kiedy Matt skończył 27 lat – od dwunastu lat był już nałogowym pijakiem – zdarzyło się pewnego razu, że przez tydzień nie poszedł do pracy. Siedział całymi dniami w knajpie. W sobotę nie otrzymał zapłaty, pozostał więc bez grosza w kieszeni. Spodziewał się, że koledzy, którym nieraz stawiał kolejkę, zaproszą go na kieliszek wódki. W południe wyszedł im naprzeciw, wracali z wypłatą w kieszeni, ale żaden z nich nie zaprosił spragnionego do gospody.
Matt wrócił do domu głęboko rozczarowany i znękany. Matka przywitała go ze zdziwieniem:
- Tak wcześnie wracasz i… trzeźwy?
Matt nie odezwał się, tylko cicho zasiadł z rodziną do obiadu. Kiedy pozostał potem sam na sam z matką, oświadczył:
- Mamo, idę złożyć przyrzeczenie trzeźwości.
- Idź w imię Boże, ale raczej nie przyrzekaj, jeżeli miałbyś później nie dotrzymać przyrzeczenia – odpowiedziała matka z uśmiechem niedowierzania.
Postanowienie Matta było jednak zdecydowane. Przebrał się w milczeniu, a kiedy wychodził z domu, matka zachęciła go:
- Niech Bóg da ci siłę, byś przyrzeczenia dochował.
Matt skierował się do kościoła seminaryjnego, przy którym była Liga Trzeźwości. Odbył gruntowną spowiedź, pierwszą po trzech latach, i złożył przyrzeczenie trzeźwości na trzy miesiące. Nazajutrz wysłuchał Mszy św. i przystąpił do Komunii św., aby nabrać siły do ciężkiej walki.
Pierwszy krok został zrobiony. Mat zabrał się do walki z sobą. Ponieważ zaczynał pracę o szóstej, szedł na Mszę św. o godzinie piątej. Po pracy, by uniknąć sposobności, zaraz spieszył do któregoś z kościołów i tam ukryty w ciemnym kącie żarliwie się modlił o siłę wytrwania. Walka była trudna – wódka pociągała, modlitwa przychodziła mu z trudnością. Nieraz w tym czasie odzywał się do matki:
- Mamo, nie dam rady, jak tylko przeminą trzy miesiące, wrócę do picia.
Do matki miał wielkie zaufanie. Oddawał jej w sobotę wszystkie zarobione pieniądze, by nie mieć, za co pić. Modlitwa przed tabernakulum szereg razy dziennie była mu wielką pomocą. Po trzech miesiącach nabrał tyle siły, że odnowił przyrzeczenie trzeźwości na cały rok i wpisał się do Bractwa Niepokalanego Poczęcia, którego pozostawał wiernym członkiem aż do śmierci. Po upływie roku złożył przyrzeczenie trzeźwości już na zawsze”.
To fragment opowieści o Mateuszu Talbocie (1856-1925), irlandzkim robotniku, alkoholiku, abstynencie. Jego przykład przywołał O. Stanisław Skudrzyk TJ na łamach Przewodnika Katolickiego z 1966 roku. W 1975 r. W 1975 roku, z okazji 50. rocznicy śmierci Mateusza, papież Paweł VI ogłosił dekret o heroiczności jego cnót.
Życie tego niezwykłego sługi Bożego pokazuje nam, jak ważna w walce z nałogami jest wiara, jak ważne jest oparcie się na Bogu. To zacięta walka duchowa o nieśmiertelną duszę człowieka. Kiedyś Mateusz opowiedział swojemu przyjacielowi, że niedługo po złożeniu przyrzeczenia chciał jak zwykle wejść do kościoła. Jednak powstrzymywała go jakby silna dłoń. Dopiero za trzecim razem po wezwaniu Bożej pomocy pokonał duchowego napastnika.
Chciejmy swoją modlitwą i duchowymi ofiarami, a także praktykowaniem abstynencji wspierać osoby uwikłane w nałogi. Wzywajmy pomocy sługi Bożego Mateusza Talbota, modląc się o jego beatyfikację:
Panie, Ty w Swoim słudze Mateuszu Talbocie dałeś nam wspaniały przykład zwycięstwa nad nałogiem, gorliwego wypełniania obowiązków i głębokiej czci Najświętszego Sakramentu. Niech jego życie wypełnione modlitwą i pokutą doda nam odwagi, byśmy podejmowali nasze krzyże i naśladowali naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.
Ojcze, jeśli jest Twoja wolą, by umiłowany Twój sługa został wywyższony przez Kościół Święty, daj nam poznać moc jego wstawiennictwa przez łaski, których nam udzielasz za jego przyczyną. Prosimy o to przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.